Wszystkie żele antybakteryjne wykupione? Nic nie szkodzi! Mamy dla Was ratunek! Prosty
do wykonania płyn/żel do dezynfekcji.
Sprzęt i odczynniki, czyli czego będziecie potrzebować:
- spirytus spożywczy 95 %
- przegotowana, ostudzona woda
- naczynia z podziałką, ewentualnie szklanka
- butelki z dozownikami (najbardziej oczywistym wyborem są te, do których przelewamy produkty, kiedy dokądś lecimy, ale spryskiwacz do kwiatków, czy butelka po odżywce do włosów też zdadzą egzamin.) Sprawdźcie jaką objętość mają Wasze naczynia.
- ewentualnie żel, gliceryna lub witamina E w płynie
Przygotowanie:
Faza I – „Sterylizacja”
Umyjcie ręce wodą z mydłem. Zróbcie porządek w miejscu pracy, oczyśćcie blat wodą
z płynem do mycia naczyń, wyparzcie naczynia, butelki, układy dozujące. Uwaga! Bodźcie cierpliwi (bardziej niż my) i odczekajcie trochę dłużej niż sądzicie, że to konieczne, aż wrzątek trochę ostygnie.
Faza II – „Otrzymanie płynu dezynfekcji powierzchni”
Zmieszajcie spirytus i wodę w stosunku objętościowym 14:5. Ja na 200ml, użyłam 140 ml spirytusu
i 50 ml wody. Koniecznie podpiszcie butelkę, w której znajduje się płyn. Nie chcecie, żeby niedoinformowany domownik upił Wasze kwiatki, prawda?
Faza III – „Otrzymanie do płynu dezynfekcji dłoni”
Proporcje te same, ale wodę zastąpcie czymś o konsystencji żelowej, niekoniecznie musi to być żel aloesowy. Sprawdźcie, co macie w domu zanim od razu ruszycie do sklepu. A może przypadkiem
na Waszym parapecie stoi aloes?
Innym sposobem jest zastąpienie jednej części wody gliceryną lub witaminą E w płynie (do kupienia
w aptece, bądź przez Internet).
A teraz czas na mały aspekt biotechnologiczny! Czyli jak zadbać o nasz najlepszy strój w czasie pandemii?
Skóra jest największym ludzkim organem, może zajmować do 1,7 m2. Stanowi szczelną barierę przed czynnikami zewnętrznymi, jednak miejscowe stosowanie wysokich stężeń alkoholi i/lub środków powierzchniowo czynnych (np. mydeł) może ją wysuszać i zakłócać prawidłowe funkcjonowanie.
Skórę można porównać do muru obronnego: komórki naskórka to cegły, natomiast zaprawę stanowią lipidowy cement międzykomórkowy i naturalny czynnik nawilżający (ang. Natural Moisturizing Factor, NMF). W skład lipidowego cementu międzykomórkowego należą głównie ceramidy, sterole (np. cholesterol) i wolne kwasy tłuszczowe. Z kolei NMF to grupa związków, do której należą aminokwasy i ich pochodne, kwas mlekowy, mocznik (składniki potu) i cytryniany. Występują one w warstwie rogowej naskórka i zapobiegają utracie wody, poprzez wiązanie jej cząsteczek. Natomiast lipidy zapobiegają parowaniu wody.
Te dwie grupy związków razem zapewniają odpowiednie nawilżenie skóry. Jednak częsta dezynfekcja i mycie rąk (zwłaszcza bardzo ciepłą wodą), które w czasach pandemii wszyscy wykonujemy (słusznie!) negatywnie wpływają zarówno na lipidowy cement międzykomórkowy, jak i naturalny czynnik nawilżający, skutkując wysuszeniem skóry.
Jednak jest na to rada. Humektanty – substancje higroskopijne (pochłaniające wodę) i zatrzymujące ją, wspomogą nasz NMF, są to m.in. wyciąg z aloesu (Aloe vera), alkohole polidydroksylowe, np. glicerol (tzw. gliceryna), kwas hialuronowy, mocznik (maści, kremy z nim są dostępne w drogeriach, aptekach, często określane jako te do pięt), „żel” z siemienia lnianego. Natomiast warstwę lipidową możemy uzupełnić poprzez stosowanie olei: lnianego, macadamia, arganowego, z awokado.